O Bursie nie wiedzieliśmy właściwie nic, trochę poczytaliśmy w przewodniku o tym mieście, ale bardziej traktowaliśmy je jako kolejny przystanek na szlaku wgłąb Turcji niż atrakcję turystyczną. Do Bursy dotarliśmy w niecałą godzinę małym promem z przystani w Stambule, Yenikapi, który płynie do miasteczka Yalova i stamtąd busem albo autobusem jechaliśmy jakieś 20 minut do Bursy. Wysiedliśmy w samym centrum miasta i zatrzymaliśmy się w pierwszym napotkanym tanim, ale czystym i schludnym hotelu Kent za 50$ (zniżkę trzeba było mocno negocjować). Bursa to duże miasto, było pierwszą stolicą imperium osmańskiego i pierwszym ośrodkiem giełdy na świecie. Dziś znane jest z licznych muzeów, zabytkowych meczetów, przepięknego starego targowiska w stylu krakowskich Sukiennic i jedwabnych luksusowych wyrobów, z których korzystają największe osobistości. Jak tylko zaczęłam spacerować po mieście, od razu poczułam się bezpiecznie, miło, centrum sprawiało wrażenie spokojnego, bez kotła i hałasu ze Stambułu. Ludzie pytani o drogę, zabytki odpowiadali nam bardzo uprzejmie, opowiadali o swoim mieście, podprowadzali, kiedy nie umieli powiedzieć słowa po angielsku. W sklepach obsługiwano nas bardzo grzecznie. Ja byłam oczarowana spokojem i kulturą mieszkańców Bursy. Nawet na targowisku nie przeszkadzali nam nachalni kupcy, kiedy odpowiadaliśmy im, że nie jesteśmy zainteresowani, z ręką na piersi odpowiadali coś w stylu: „rozumiem, dziękuję i zapraszam innym razem”, co w porównaniu z krajami arabskimi z pólnocy Afryki wywołuje bardzo pozytywny szok.
Ulu Camii i Yesil Turbe
Sztandarowymi miejscami do zwiedzania w Bursie są: duży zabytkowy Zielony Meczet (Yesil Camii) i Wielki Meczet (Ulu Camii) oraz mauzoleum z grobowcami władców imperium (Yesil Turbe) W mieście znajdują się liczne parki i zielone skwery, które dodatkowo uprzyjemniają spacery. Na kolację zamówiliśmy sztandarowe danie Bursy-opatentowany oryginalny Iskender Kebab, jedyne danie serwowane w zabytkowej restauracji, której nazwa pochodzi od nazwiska jej założyciela. Danie stało się tak popularne, że serwowano je w tej starej restauracji nawet głowom państw i innym osobistościom, których zdjęcia zdobią ściany restauracji w podziemiach centrum. Restauracja Iskender jest jedną z najważniejszych atrakcji miasta. Danie składa się z kebabu z baraniny serwowanym na smażonych na masełku kawałkach chleba pide, polanym sosem pomidorowym i z dodatkiem jogurtu, a wszystko to polane dodatkowo świeżo stopionym pysznym masłem… Smakowało wyśmienicie! Do picia podano nam także tradycyjny w regionie napój, sirę, bezalkoholowy napój z moszczu winnego. Jak do każdego tureckiego dania, zamówiłam sobie też chłodny ayran. Po kolacji obowiązkowo zrobiliśmy zdjęcia w restauracji z pierwszym, historycznym rusztem do smażenia iskendera 🙂 Na deser można skosztować lokalnego kompotu z różnych owoców i kandyzowanych kasztanów, które jednak nie przypadły mi do gustu. Wolałam obżerać się ciastkami i typowymi klejącymi się tureckimi słodyczami z pistacji i innych orzechów z miodem (turkish delights).
Restauracja Iskender
Ciastkaaaaaa…chwila odpoczynku w hotelu Kent
Targowisko kryte w centrum miasta obok Ulu Camii jest jednym z najładniejszych w Turcji. Dzieli się na część, w której handluje się antykami i „różnościami” (Bedesten) i część, w której sprzedaje się wyroby z jedwabiu najwyższej jakości (Koza Han). Te najdroższe (Ipek silk) kosztują nawet 200€ i więcej za „zwykły” szalik czy damską chustę. Są też wyroby w bardziej przystępnych cenach, mieszanki jedwabiu i bawełny oraz jedwabne z gorszej jakości nici. Oprócz jedwabiu sprzedaje się ozdoby do domu, dywany, ubrania, stroje odświętne, ślubne, biżuterię etc. W środku targowiska znajduje się „patio”, placyk z kawiarenkami.
Targowisko
strój na święto obrzezania (ten po prawej, oczywiscie:-)
robótki szydełkowe
Chusty, szale jedwabne i bawełniane
Jednak najlepsze w Bursie czekało na nas wieczorem… ale o tym w następnym wpisie już niebawem!
Beautiful pictures …camilla
PolubieniePolubienie