Po prawie miesięcznym pobycie w Turcji przyjechaliśmy w końcu do Goreme, przepięknej doliny w prowincji Nevsehir, w regionie Kapadocji. Jest to historyczna i zabytkowa część tureckiej Anatolii. W przeszłości region ten był jednym z pierwszych i najważniejszych ośrodków wczesnego chrześcijaństwa i to tutaj właśnie narodziła się idea życia klasztornego. Tutaj chrześcijanie budowali swoje ośrodki kultu w miękkich skałach tufowych, ukrywając się przed najazdami Rzymian i później muzułmanów. Zostały po nich liczne klasztory, kościoły wykute w skale, ozdobione kolorowymi freskami. Goreme to dolina, w ktorej znajduje sie Park Narodowy i jest to miejsce wpisane na liste UNESCO jako światowe dziedzictwo kultury.
Oprócz klasztorów znajdziemy tu także rozległe podziemne miasta (Kaymakli i Derinkuyu), w których żyło do kilkunastu tysięcy ukrywających się chrześcijan wraz ze zwierzętami, które hodowali na specjalnych „piętrach”. Teraz te miasta są dostępne dla zwiedzających, my także odwiedziliśmy jedno z nich a ja byłam bardzo zaskoczona tym, że pod ziemią można żyć prawie tak samo jak na powierzchni. Oczywiście trzeba było zbudować szyby wentylacyjne, system zabezpieczeń i transportu produktów z powierzchni i „wywózkę” smieci oraz nieczystości. Pod ziemią jest mnóstwo ludzi zwiedzających, jest ciasno i duszno momentami, co osoby wrażliwe może narazić na atak paniki czy klaustrofobii. W niektórych tunelach jest tak ciasno, że trzeba prawie czołgać się, niektóre z nich mają malenkie schodki i trzeba iść prawie na czworakach.
Oprócz zabytków stworzonych ludzką ręką w Kapadocji odnajdziemy niesamowite krajobrazy, formy skalne, różnorodne kolory i struktury skał, jednym słowem, jest dla mnie oczywistym, dlaczego ten region jest jednym z najpiękniejszych w Turcji i na świecie. Bardzo polecam spacery po parkach w dolinach Miłości (Love Valley) i dolinie Wyobraźni. Popularne są loty balonem nad tym rejonem kraju, trzeba wstać bardzo wcześnie, by móc delektować się wschodem słońca, które wręcz ożywia dziwne skalne formy.Ciekawostką są właśnie te skalne formy w dolinie Miłości, przypominające bez właściwie wątpliwości, hahaha, penisy, stąd pewnie nazwa całej doliny. Inne ciekawe formy rozsiane po okolicy to grzybki, kominy, wysokie szpice skalne z okienkami i wiele innych.
Samo miasteczko w dolinie nazywa się umownie Goreme, chociaz jego nazwa oficjalna na mapie to Ortahisar, składa się ono z hoteli i domów wykutych w skale, bajecznie oświetlonych nocą, które wyglądają jak domki jakichś duchów górskich czy krasnali. Właśnie w takim skalnym hoteliku się zatrzymaliśmy, Katpatuka (starodawna nazwa Kapadocji), w pokoju wykutym w skale. Po kilku dniach zmieniliśmy hotel na inny, Pasha Han, który był wprost wyjątkowy, fantastyczny, mieliśmy do wyboru różne pokoje, każdy miał swoją dekorację, wlaściciel hotelu też był bardzo sympatyczny, palił z nami nargile (fajkę wodną), bardzo mile wspominamy pobyt u niego. Nawet miałam kota hotelowego w prezencie do pokoju, hahaha. W Goreme jest mnóstwo ludzi, własciwie o każdej porze roku. Trzeba przygotować się na nieustanne hordy turystów wszędzie tam, gdzie my sami się wybieramy. Ceny są średnie, po sezonie można bez problemu negocjować ceny w hotelach czy w sklepach. Pobyt w Kapadocji był najlepszym zakończeniem naszego wyjazdu do Turcji, który jako całość wspominam jako jedna z najpiękniejszych i najmilszych podróży, jakie miałam szczęście przeżyć ❤
Katpatuka