Menorka jest mniejszą i mniej znaną siostrą z grupy wysp Balearów, ale nie ma powodów do wstydu, bo jest przepiękną dziewiczą wysepką, która oferuje odwiedzającym ją turystom plaże, zatoczki, skaliste wybrzeża, wyśmienitą kuchnię i przemiłych mieszkańców. Na Menorkę poleciałam w drugiej połowie września tego roku. Pogoda dopisała średnio, w dzień świeciło słońce, momentami niebo było zachmurzone, nawet popadało trochę, a w nocy było już chłodno i wilgotno. Ceny biletów lotniczych i ceny noclegów nie były specjalnie atrakcyjne mimo iż sezon letni skończył się już jakiś czas temu. Niektóre portale turystyczne dotyczące wyspy informują wręcz o szczycie sezonu turystycznego we wrześniu. Nie jest to prawdą tak do końca, bo chociaż owszem, apartamenty i hotele były przynajmniej w połowie pełne, ale ani w sklepach, ani w restauracjach czy nawet na plażach nie było widać tłumów. Na szczęście poleciałam w towarzystwie przyjaciółki i dzięki temu ani przez minutę sie nie nudziłam. Na lotnisku w stolicy wyspy, Mahon, wypożyczyłyśmy ślicznego czarnego Seata Leon i ruszyłyśmy do naszego apartamentu a potem zwiedzać wyspę.
La Turqueta
Pierwszym przystankiem była śliczna plaża la Turqueta, jedna z najpiękniejszych na Menorce. Znajduje się na południu w okolicy Galdana, obok innych dwóch znanych plaż, Macarella i Macarelleta. Jest niewielka, otoczona skałami, ma jaśniutki drobny piasek i przezroczystą wodę. Wieczorem wybrałyśmy się w okolice miasteczka Sant Climent, by zobaczyć jedną z atrakcji wyspy, przepiękne miejsce widokowe zwane Cova d’en Xoroi, gdzie można obejrzeć niesamowity zachód słońca, w barze-dyskotece napić się drinka. Pierwsze dni zaliczone, nawet bez żadnej stłuczki, hehehe.
Cova d’en Xoroi
Jutro kolejny dzień i kolejne atrakcje Menorki.
Minorka w jest naprawdę mało znana, w oglądając zdjęcia wydaje się całkiem atrakcyjna. Ładny zachód słońca 🙂
PolubieniePolubienie